Nie umiem cały czas widzieć samych dobrych stron życia. Co jakiś czas denerwuję się na świat i ludzi. Oto moja subiektywna lista zawierająca najbardziej irytujące zachowania społeczne:
W kinie
-
Jedzenie popcornu podczas seansu!!! Nie cierpię!!! Ktoś idzie na film o katastrofie i żre sobie popcorn, bo przecież oglądanie ludzkich tragedii jest taką ciekawą rozrywką. W ogóle nie rozumiem zwyczaju chrupania czegoś podczas oglądania. Ani to zdrowe, ani przyjemne, cały czas ruszać paszczą. W dodatku WSZYSCY sąsiedzi to słyszą.
-
Zostawianie śmieci w sali kinowej. My nie musimy zachowywać się kulturalnie, bo mamy ludzi od sprzątania. Niskie zachowanie z równie niskich pobudek. Można to też tłumaczyć bezmyślnością albo brakiem dobrego wychowania, ale żaden argument nie jest w stanie obronić zostawiania syfu w kinie.
-
Głośne gadanie, rozmowy przez telefon, bo przecież wszyscy na pewno są ciekawi, co zrobiłaś na obiad i że zostawiłaś dziecko z babcią.
Na chodniku, schodach, w wąskim przejściu
-
Chodzenie środkiem chodnika, schodów i zajmowanie całego przejścia. Jeśli chcę minąć człowieka z lewej strony, on natychmiast przesuwa się w lewo. Z prawej to samo. Czasem zapewne wynika to z nieświadomości, że ktoś za nim idzie, że ta osoba może mieć inne tempo albo zwyczajnie się śpieszyć.
-
Palenie w drodze, gdy palacz idzie przede mną. Uwaga, z tyłu też są ludzie. Gdyby chodnikiem szedł sobie człowiek z gazem bojowym i tak sobie po prostu go popuszczał, wciągając go beztrosko i przy okazji dzieląc się nim z otoczeniem, to byłaby niezła afera. Ale idzie sobie człowiek z papierosem (co już samo w sobie jest totalnie bez sensu), a ja idąc za nim muszę to wąchać. W imię czego??? Nie życzę sobie trucia mnie.
Na ulicy, w autobusie
-
Nadużywanie wulgaryzmów i ubogie słownictwo. Jeśli człowiek w swojej wypowiedzi używa tylko wyrazów z jakże wielodzietnej rodziny słowa "pierdolić" lub "chuj", to znaczy, że jego zasób słów jest ubożuchny. Wulgaryzm może podkręcić wypowiedź, wprowadzić element komizmu albo pokazać wyjątkową emocjonalność wypowiedzi. Nadużywany – traci swoje funkcje.
W sklepie
-
Nieodpowiadanie na "Do widzenia". Wchodzę do sklepu i jestem traktowana z wyuczoną uprzejmością. Nawiązuję dialog, przejawiam chęć zakupu, w końcu dokonuję transakcji płatniczej, wychodzę zadowolona, żegnam się kulturalnie z obsługą i co słyszę? NIC. (w domyśle: kupiłaś, spadaj. Nic już nie jesteśmy Ci winni). Nie lubię.
-
Nagminne nadużywanie zdrobnień. Ale o tym napiszę wkrótce trochę szerzej, bo temat jest arcyciekawy, a aktywność społeczna obfituje w przykłady.
Jeśli to czytasz, możesz dodać coś do listy. Co jest dla Ciebie irytujące? I czy Ciebie też denerwuje to, co wymieniłam, czy to może tylko ja jestem przewrażliwiona?
***
Na potrzeby wpisu wykorzystałam zdjęcie stąd.